poniedziałek, 17 września 2012

Bolesławieckie cudeńka

Kilka dni temu, bez związku z datą urodzenia, otrzymałam przeuroczą paczuszkę. Oko sroczki przykuło już pudełko w stylu vintage przewiązane bladoróżową wstążką.


Bury natychmiast zabrał się za rozpakowywanie, jako że był jednym z adresatów przesyłki.


Centrum przesyłki stanowił komplet oryginalnej bolesławieckiej ceramiki. Uwielbiam sztukę ludową i staram się propagować dzieła naszych krajanów zamiast taniej chińszczyzny. Garncarzy z Bolesławca chwalono już w XIV w. a miasto prędko zyskało miano "miasta dobrej gliny" (pozdrowienia dla panów policjantów). Wytwory znane są w szerszych kręgach z charakterystycznych, niebieskich zdobień.

Jakieś Pottery... Harry?

Wewnątrz znajdował się też kawałek swojskiej kiełbasy... żartuję, to piękne, ceramiczne korale! Bury stwierdził, że niejadalne, ale i tak nie chciał mi ich oddać.


Ogromnie dziękuję Agnieszce, zrobiło mi się niesamowicie miło i ciepło na sercu, gdy otrzymałam tak piękną niespodziankę. Ucieszyłam się jak kot na wołowinę :)



niedziela, 16 września 2012

Aaa, kotki dwa

Aaa, kotki dwa,
szarobure obydwa,
jeden duży, drugi mały
oba mi się spodobały.

Aaa, kotki dwa,
szarobure obydwa,
nic nie będą robiły,
tylko ciebie bawiły.
  
  słowa: Zofia Rogoszówna


Usypiana jako dziecko kołysanką o kotkach nie zdawałam sobie sprawy, że opowiada o mojej przyszłości.

We wtorek wrócił do mnie tymczasowany kilka miesięcy temu kocur. Oddałam go wtedy jako dobrze wychowanego, energicznego kastrata równie energicznej rodzinie z dzieckiem w wieku komunijnym, która była w żałobie po swoim pieszczochu i chciała dać dobry dom znajdzie. Przez parę miesięcy dostawałam zapewnienia, że z kotem wszystko w porządku, okna zostały zabezpieczone siatką, dostał duży drapak, zaprzyjaźnił się z dzieckiem itp. 


Niedawno otrzymałam telefon, że jestem kłamliwą małolatą i mam go zabrać, bo kot jest potworem, który strąca doniczki z półek, niszczy meble, pożera wszystko, co widzi i - uwaga, to będzie kapitalne - strąca dziecko nocą z poduszki! Dziewczyny z Fundacji musiały jechać po niego późnym wieczorem, zastając państwa mimo zapowiedzianej wizyty w nocnym negliżu. Zgodnie z podejrzeniami, kot okazał się mniej ważnym członkiem rodziny niż marniejący fikus. Ozdobą, która bezczelnie raczyła okazywać, że ma swoje potrzeby prócz pełnej miski i czystej kuwety.

Tak oto zawitał u mnie ponownie Szarik o tygrysiej sylwetce i bursztynowych oczach. Moje dni wypełniły się warczeniem, syczeniem i latającym futrem. Z dnia na dzień proporcje aktywności burasów przesuwają się z wojny ku ignorowaniu, czasem udaje mi się ich przyłapać siedzących łeb w łeb w oknie albo zajętych myciem na kanapie. 


Szarik jest wychowany w domu i zna dobrze zasady, jakie w nim panują. Gdy jest głodny, siada grzecznie przy misce, podnosząc jedną łapkę. Nauczył Burego korzystania z drapaka, który do tej pory był bezużytecznym meblem. Ma gęste futro i toleruje noszenie na rękach. Ze względu na małe mieszkanie i komfort obu futrzaków, poszukiwanie dobrego, wyrozumiałego domu stało się moim priorytetem. Oby tym razem został pokochany i pokazał swoim Ludziom, jak głośno mruczy, gdy czuje się spokojnie i bezpiecznie.

Szarik jak kiepski piłkarz, czasem nie mieści się w kadrze ;)


sobota, 1 września 2012

Pazurowe prezenty

Dziś odsypiam Nocny Maraton Filmowy z "Władcą Pierścieni", a nad głową ryczą samoloty z okazji VIII Małopolskiego Pikniku Lotniczego, więc zamiast się rozpisywać wkleję zrobione jakiś czas temu zdjęcia lakierów, które dostałam od przyjaciółek. Darowanym lakierom nie zagląda się w pędzelki, więc proszę nie zwracać uwagi na ilość bąbelków.

Światło dzienne, w cieniu i z fleszem

Na 4 palcach każdej dłoni jako podkładu użyłam jednej warstwy Oriflame Cherry Garden nr 22477 i na to bezimiennej emalii Delia Active Calcium o numerze 111. Na pozostałym palcu są tylko 3 warstwy Delii.

W promieniach wschodzącego słońca, bez flesza, z ogonem

Lakier Oriflame jest jasnym, żywym koralem i wystarczy nałożenie 1 warstwy, by w pełni pokrył płytkę. Delia 111 jest bardzo transparentnym, perłowym różem, więc lepiej stosować ją do layeringu niż solo.

Światło dzienne, w cieniu, bez flesza

Nie umiem tworzyć wzorków, ale lubię kombinować z warstwami. Nałożenie Delii całkowicie zmieniło oblicze Cherry Garden, dodając mu chłodu i głębi.

Każdy lakier może być kameleonem, tym nie różnią się wcale do kobiet.