* * *
Dawno, dawno temu, w królestwie kuchni znajdowała się kraina przyzwoitego kartonu.
Karton zamieszkiwały w pełnej zgodzie małe koreczki i sympatyczna żółta kula. Całymi dniami wylegiwały się na słońcu, przetaczając leniwie z jednej strony kartonu na drugą lub skacząc jak pchełki.
Pewnego dnia bezbronny karton został nawiedzony przez futrzanego smoka, który dziko pomrukując, splądrował zawartość krainy i powyganiał koreczki do jej najdalszych krańców.
Smok wziął kulę w niewolę, nakazując jej składać sobie codziennie ofiary. Nic już nie było takie jak wcześniej. Zmęczona kula toczyła się osowiale po kartonie, ukazując przerażonym koreczkom poniesioną w starciu z żarłocznym smokiem wielką ranę.
Smok pokonywał wszystkich odważnych śmiałków, którzy usiłowali zbliżyć się do granic krainy kartonu.
Gdy wszelka nadzieja na odzyskanie wolności upadła, w królestwie kuchni zjawiła się istota, która zawołała smoka jego prawdziwym imieniem, skłaniając go do pohamowania olbrzymiego apetytu.
Wygnanie dzikich instynktów z umysłu smoka sprawiło, że z upływem czasu zaprzyjaźnił się z kulą i koreczkami, a powracającą do równowagi krainę zamieszkały także dźwięczące piłeczki.
Smok, który okazał się nosić imię alkoholowe, wykazuje od tego czasu silną tendencję do nieumiarkowania, lecz już nie w jedzeniu, tylko w myciu.
Spokojnej nocy!
PS. Z ostatniej chwili. Zdradliwy smok pozbawił kulę życia. Koreczki ogarnęła żałoba.