Dołączyłam w tym tygodniu jako wolontariuszka do akcji
"Mój kot ma dom". Wkręciła mnie koleżanka, która jest
certyfikowaną petsitterką we Wrocławiu, zna koci język i robi amatorsko wspaniałe fotki.
Akcja obejmuje 2 obszary:
- wizyty w szczęśliwych domach, na podstawie których powstaje fotoopowieść promująca świadome
adopcje i zakup zwierząt
różnych gatunków (ważne przed Świętami),
- współpracę z artystami opisującymi, w jaki sposób ich zwierzęta stają się inspiracją do tworzenia.
Kiedyś marzyłam o byciu domem tymczasowym, niestety brutalnie zderzyłam się z rzeczywistością. Wolontariat fotograficzny pomoże mi w nabyciu umiejętności, których obecnie nie posiadam, a przy okazji pokażę światu, jak adopcja ulepsza życie zwierząt i ludzi udowadniając, że byli sobie pisani.
Jeśli mieszkacie w okolicach Krakowa lub znacie ludzi, którzy znają ludzi mieszkających w Krakowie, to chętnie w jakiś weekend około południa zawitam do Was z aparatem na
piwo kawę poznać Waszych rozbójników i Wasze historie. Trzecia edycja akcji kończy się już pod koniec stycznia, więc... bierzcie mnie teraz!
PS. Jak adoptowaliście zakatarzone patyczaki, to uprzedźcie mnie, bym wzięła obiektyw z funkcją zoomu i chusteczki.