sobota, 25 sierpnia 2012

Gwarancja na kota

3 miesiące temu oddałam budzik do naprawy.

Zamiast budzić mnie ustalonym dźwiękiem, podlewał  kwiatki. Za nic nie dało się mu wytłumaczyć, że te kwiatki to tylko sztuczna aplikacja na dywanie, a za konewkę nie powinien służyć żołądek...

Na szczęście wraz z produktem otrzymałam 5-letnią gwarancję i kuchenkę gazową.


Po uruchomieniu narzędzi diagnostycznych udało się wstępnie ustalić przyczynę przeprogramowania sprzętu. Wymieniłam baterie i codziennie, na godzinę przed ładowaniem, wciskałam budzikowi prosto do gardła skrypt naprawczy.

Z radością mogę donieść, że naprawa się powiodła. Obiekt czasem jeszcze wykazuje odchyły...


...ale głównie zajmuje się tą dziedziną, której został przeznaczony, czyli wyciąganiem mnie z łóżka na 2 godziny przed planowaną porą.

Jutro sobota, ale i tak życzę miłego budzenia!

4 komentarze:

  1. Jak się kocha to się wybaczy drobne usterki;) Uwielbiam poranne budzenie, czy to ugniataniem po brzuchu, skakaniem czy wysypywaniem ziemi z donicy z niewinnym wyrazem pyszczka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witanie mnie w domu zwymiotowaniem pod buty nie należało do najprzyjemniejszych ;) ale już jest dobrze.

      Usuń
  2. Och!!! W końcu nowy ogór! Warto było czekać :) Uwielbiam Twój styl. Mogłabym siedzieć całymi dniami na Twoim blogu :) A kotek piękny. Nie mogę się napatrzeć *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach te budziki, czasem trzeba im wymieniać oprogramowanie, albo zrestartować, wkońcu pojawiła się u Ciebie nowa notka! Bo się stęskniłam:)

    OdpowiedzUsuń