Napotkani turyści całkowicie ignorowali piękny zarys Kominiarskiego Wierchu, dolomitowo-wapienne Mnichy Chochołowskie czy oślepiająco białego Wołowca, spacerując z nosami przy ziemi. Przyczyną na szczęście nie była epidemia krótkowzroczności, tylko sezon na Crocus scepusiensis, fioletowe stworki oblegające tatrzańskie polany w milionowych ilościach.
Urocze sześciopłatkowce znajdują się pod ścisłą ochroną, więc uraziło mnie zachowanie wielu turystów, którzy beztrosko deptali ich łany w poszukiwaniu najdorodniejszej kępki do zdjęcia i wypuszczali swe potomstwo, by jak małe słonie biegało po całej polanie. Nawet kwiatkom płakać się chce, gdy na to patrzą, przecież ich nasiona rozsiewają mrówki, a nie stonka:
Niektórym wręcz opadają pręciki i sypią się jak stare panny:
150 wykonanych przeze mnie zdjęć dowodzi, że znalezienie modelowych sztuk o pękatej koronie wcale nie wymaga schodzenia ze szlaku:
Aby nie doprowadzić do zmniejszenia populacji krokusów i stworzyć im sprzyjające warunki do rozwoju powinniśmy nie tylko edukować bezmyślnych rodziców i amatorów fotografii, ale także popierać koszenie polan i wypas kulturowy owiec.
Życzę maluszkom siedlisk na miarę ludzkich metropolii. Tylko bez pośpiechu.
O ja, ooo jaa! :):) Jak pięknie, dywan krokusowy już całkiem pokaźny, pogoda jak widzę trafiła się nie byle jaka... Super! Sami wybieramy się na dniach, mam nadzieję, że uda się załapać trochę słońca :) Nie wiem, jak można ignorować Kominiarski, krokusy na jego tle to klasyk! :D
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko tych zdeptanych... Pozdrawiam serdecznie! :)
Jak widać, załapałaś się na sporo słońca :)
UsuńFioletowe szaleństwo :] Pikne! ;] A tę stonkę i ich cud-rodziców to bym powystrzelała. Niektórzy zachowują się tak, jakby ich z zamknięcia wypuszczono do świata żywych...
OdpowiedzUsuńPomyśleć, że ja mam tylko 3 sztuki w ogródku i ciesze się z nich jak dzieciak (nie biegam po nich) ... A tu tyle radości w jednym miejscu, tylko stać patrzeć i płakać ze wzruszenia ;)
OdpowiedzUsuńOooooooooo matko jak pięknie :-)))
OdpowiedzUsuńI pomyślec ze pół roku planowałam wyjazd na krokusy w góry /mam 660 km/ i co leżę chora .... ech może za rok ....
Wspaniale wyglądają i pogoda dopisała ... :-))))
Taaaaaaaaaak a stonka szkodliwa o każdej porze roku, czy Ci ludzie nie myślą :-(
Krokusowe niebo!
OdpowiedzUsuńAle cudo! Cudeńko! Czas uwierzyć, że Wiosna istnieje...
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę takiego widoku ;)
OdpowiedzUsuńSuper widok :)nie wiedziałam, że nasionka krokusów roznoszą mrówki
OdpowiedzUsuńja uważam, że potomstwo i bachory ogólnie powinny być zakazane i do odstrzały, bo płaczą, krzyczą, biegają, rodzice bez pomyślunku pchają się wszędzie z wózkami, prowadzają te małe wyjce do knajpek i kawiarni, gdzie ludzie chcialiby się zrelaksować, ale nie, bo wyjec bedzie darł mordę, a potem naszcza na trawniku, a jego dumna mamcia będzie go porzewijac na ławce w środku centrum handlowego i wszyscy mają podziwiać :/
Polowanie udane. Ja niestety się spóźniłem. ;(
OdpowiedzUsuńojej :( nie martw się, winter is coming...
UsuńPrzepiękne widoki i cudowne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPrzecudnie! I ja byłem na takim polownaiu :). Zdjęcia można podejrzeć tu: Krokusy w Dolinie Chochołowskiej.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń