środa, 4 grudnia 2013

Wystawa kotów w Warszawie

Na wystawie kotów w Warszawie spędziłam dwa miesiące, listopad i grudzień.
A dokładniej dzień 30 listopada i 1 grudnia.
Wybrałam się tam w znanym z poprzedniej notki towarzystwie koratowym.

Srebrzyście lśniące futro koratki GIP Dongalas Glitne

Glitne jak zwykle zgarnęła należną sobie pulę nagród:

Sebastian Pruchniak i Sirpa Lindelof
 

Przywiozłam dużo pysznego kociego żarcia ze zniżką od sponsora wystawy, firmy Modern Pet, tonę zdjęć i niedobór snu.

Kto widzi kota w logo?

Wystawa odbyła się na Ursynowie. W katalogu znajdowało się 479 kotów, czyli naprawdę dużo. Przybyło mnóstwo odwiedzających, w przejściach między klatkami tworzyły się zatory.

- Zaraz zaczniemy, tylko powieszę firanki...

Dzięki zmobilizowaniu ponad 50 przedstawicieli rasy sfinks, w sobotę obejrzałam odrębny konkurs przeznaczony dla tej rasy:


A w niedzielę dla brytyjczyków:

Krótki stretching przed oceną

Zwróciłam uwagę na parę devonów:

Be My Lilou Fedra Rex*PL, DRX f 24

IC Ella Z Dzikiej Róży*PL, DRX w 61

Cat-Lyne Tessa of Sheramar*PL, DRX es 09 21 33, zdobyła BIV i BIS

Z podobnych ras obecnych było kilka cornish rexów:

GIC Kaylee’s Paso Dablo GC CF, CRX n

Oraz bardzo udane koty burmskie:

Van Gogh Dandre&Cats*RU, BUR n

CH Oscar (Mr. Gus) Dandre&Cats*RU, BUR b, zdobywca BIS i BIC

Po raz pierwszy widziałam kota singapurskiego, najmniejszą kocią rasę na świecie:


Oraz ocicata, mieszankę syjamsko-abisyńską w kropki:


Poznałam również przepiękne abisyńczyki z hodowli Abi Banda:


Przyjrzałam się unikanym do tej pory persom:

PL*Latis Dynamic Life, PER d 02 62, sobotni zdobywca BIS

I przekonałam, że koty wcale nie muszą się męczyć na wystawach, choć mogła być to kwestia farmakologii:






Nie wkleję zdjęć bengali w ramach protestu przeciw pewnej hodowli, która oferowała sprzedaż kociąt po zakończeniu imprezy, przekazując ludziom błędne informacje, że rasa jest grzeczna, spokojna, nakolankowa i tylko tak dziko wygląda.

Czy ktoś z Was minął się ze mną na tej wystawie?


18 komentarzy:

  1. Wierzę w to co piszesz, czyli, że koty wcale nie są zamęczane na wystawach. Na wszystkich Twoich zdjęciach nie wydają się nieszczęśliwe, wręcz przeciwnie... :) Niektóre aż za bardzo zrelaksowane :D A jeśli już mowa o zdjęciach, to genialnie wychodzi Ci fotografowanie kotów, same piękne portrety! Moja mama coś mi wspominała, że u nas w Żywcu (w weekend) ma być kocia wystawa, a ja akurat muszę wybywać do Katowic na uczelnię... Ech :( Ale w końcu się na jakąś wybiorę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie będzie wystawa, ale na licencji WCF, warszawska dotyczyła FIFe. Bilety tanie jak barszcz, wokół góry i muzeum piwa. Dla mnie bomba!
      https://www.pzf.pl/pl/wystawy

      Usuń
  2. Koty z rana.. pooglądałam sobie, więc będzie miły dzień. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie łatwiej spojrzeć pod łóżko/na szafę/do buta? ;)

      Usuń
    2. Pierwsze co zobaczyłam to był kot, bo miałam na szyi srebrną ;) potrzebuje więcej.. przecież to nałóg ;)

      Usuń
  3. Kocia wariatka plus aparat fotograficzny :)) efekt jest taki, że oczu nie można oderwać

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, napisałam rano komentarz i blogger znów nie opublikował.
    Zazdroszczę wizyty na tak dużej wystawi i możliwości zakupów na stoisku MP. :) Zdjęcia prześliczne. Urzekł mnie kot singapurski i abisyński.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy stoisku poznałam wreszcie Grzesia, hihi
      A Szefu biegał z aparatem.

      Usuń
  5. Ile pięknych kotów! Znowu najbardziej podobają mi się niebieskie z pierwszych zdjęć (mam słabość do nich) i kot singapurski - muszę się bliżej zapoznać z tą rasą :) Zdjęcia śliczne, oczu oderwać nie można, i wszystkie koty takie zrelaksowane, wprost stworzone do pozowania i do podziwiania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam słabość do koratów, to takie devony, tylko wyglądają po ludzku ;)

      Usuń
  6. Fajne koiaki, może kiedys się przejdę na wystawę, choć ogladanie kota z daleka to jak lizanie ciastka przez szybę, a ja jestem taka nieśmiała, że z nikim bym nie porozmawiala >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre egzemplarze można było całkiem solidnie wymiętosić.

      Usuń
  7. Haha, te firanki mnie rozbroiły :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wszystkie bym zjadł słodziuchne :D !!

    Dodaje do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem oczarowana uwielbiam takie wystawy :)
    Tyle cudownych kotów, mogłabym oglądać i oglądać :)

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na wystawie kotów byłam tylko raz w życiu - kilka lat temu w Sopocie. Ostatnio zdarza mi się jednak odwiedzać wystawy dla psów - w ciągu ostatnich dwóch lat nie opuściłam chyba żadnej z Trójmiejskich :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla psów, wystawy to często frajda...ale dla kotów...popatrzeć fajnie, ale nie wierzę, że te kociaki dobrze się tam czują...

    OdpowiedzUsuń