piątek, 4 kwietnia 2014

Chodzący potwór spaghetti

Brudna napędziła mi wczoraj stracha. Zakładałam fanpage o roli burych kotów we Wszechświecie, gdy przybiegła do mnie zadowolona i z głośnym mlaśnięciem niczym makaron wsunęła spory kawał sznurówki z metalową końcówką.

Staram się kotyfikować mieszkanie, nie trzymam na wierzchu przedmiotów mogących zaszkodzić kotom (m.in. gumek, nici dentystycznych), ale w przypadku kilku wolno stojących butów moją jedyną obawą było, że zostaną zniszczone - nie że zniszczą mi kota.

Spędziłam noc na czytaniu historii jak z horroru. Mnóstwo kotów zginęło po zjedzeniu włóczki w trakcie zabawy babcinym motkiem albo nitek odprutych z ulubionych bluzek zwariowanych kociar, dodatkowo parę dni wcześniej kotka koleżanki zjadła kilka rzemyków i nie do końca się ich pozbyła. Nie raz znajdowałam w kuwecie glazurowane ogony futrzanych myszek, ale moja wyobraźnia nie była w stanie ogarnąć przedmiotu długiego i grubego jak sznurówka firmy Karrimor w tak małych jelitkach marki devon rex.

Kicia zachowywała się jak zwykle, czyli skakała prawie po suficie i policzkowała Burego. Cieszyła się z dostania takich smakowitości jak pasta odkłaczająca. Nie wiedziałam, jak się zachować, a źródła internetowe przeczyły sobie - jedni zalecali przeczyszczenie kota, inni zostawienie go w spokoju, a całkiem spora rzesza natychmiastową operację. Wszyscy byli zgodni, że wystającej z mniej chwalebnej części kota nici nie należy wyciągać i że najlepiej udać się do weterynarza na prześwietlenie. Postanowiłam poczekać do następnego dnia, zresztą już nadchodził świt. Dziś Brudna nie sygnalizuje żadnych problemów, skacze po suficie i policzkuje Burego, a sznurek wydostał się na światło dzienne lekko wspomożonymi siłami natury.

Udało mi się uzyskać informację, że w przypadku połknięcia niebezpiecznego obiektu najskuteczniejsze jest rozcięcie żołądka. Nie każdy przedmiot znudzi się i wyjdzie sam, kocie jelita są pokręcone jak ich właściciele. Nie można lekceważyć zauważalnego osłabienia kota, na etapie apatii często jest już za późno. Pamiętajcie o tym w trakcie wiosennych porządków.


A teraz przyznajcie się, kto jeszcze trzyma buty na wierzchu?


29 komentarzy:

  1. Ja... A najbardziej obawiam się mokrej niespodzianki, nie wpadłabym na wcinanie sznurówek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze przerażały mnie opowieści o mokrych niespodziankach w butach, więc trzymam ich jak najmniej na wierzchu, tylko te bieżąco użytkowane.

      Usuń
  2. Żarłoczna z niej bestyjka. Ale dobrze, że się nie pochorowała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Próbowałam dorysować w Paint sznurówkę, ale wyglądała jak papieros...

      Usuń
  4. Dudek ma obsesje na punkcie ładowarek do telefonów. Na sumieniu ma już 10 [sic!]. Ale sznurówek to nie widziałam by ruszał. Za to kiedy bywał w szafie to zostawiał tam "prezenty" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki miły kotek, podarunki w szafie zostawiał niczym pachnące torebeczki :)

      Moje nie ruszają kabli, choć czuję się zobowiązana dodać - JESZCZE.

      Usuń
    2. Robię w garderobie ku ozdobie.
      Nie lubię dzisiaj matki, nasikam jej do czapki.

      Kable to była miłość od pierwszego wejrzenia.

      Usuń
  5. Ja! :D Ale o dziwo nigdy nie zostały nadszarpnięte ani choćby lekko nadgryzione ani przez mojego kota, ani przez psa. Czyżby... śmierdziały? Pozdrawiam serdecznie Ciebie i kocią ekipę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje też nie były, zaczęło się jakoś tydzień temu. A najlepsze do ciamkania są buty trekkingowe!

      Usuń
  6. Och te nasze koteczki. Nie wiadomo, co im wpadnie do głowy, a raczej do mordeczki. Znam ten strach podczas czytania sryliona rad w internecie. Niby wiem, żeby się nie przejmować, ale gdzieś na ramieniu siedzi machający nóżkami mały diabełek podświadomości, który krasi spokój szczyptą strachu i zasiewa ziarno niepewności.
    Dobrze, że sznurówka wydostała się na światło dzienne i Brudna cała i zdrowa.
    U nas kiedyś była akcja wyciągania sznurka od wędki. I to w ostatniej chwili. Musieliśmy biegać po mieszkaniu za kotem, bo Dziubul jak coś złapie w paszczę to ucieka. Jak ów sznurek oddzielił się od wędki? Nie wiadomo.
    Czytając Twój wpis padłam przy "glazurowanych mysich ogonach". ;-)
    Błagam zrób kiedyś zdjęcie, jak Brudna daje plaskacza Buremu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Internet to zło. Szerzy błędną wiedzę i umożliwia publikację kompromitujących zdjęć - Bury prosił, by już więcej tego nie robić ;)

      Usuń
  7. poważna sprawa, ale bardzo humorystycznie opisana :) Znam historię, gdy pies połknął żeberko z obiadu, długosci jego kości udowej mniej więcej (przynajmniej tak to wyglądało na zdjęciu), więc właściciele kotów nie są pokrzywdzeni bardziej od psiarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psy potrafią zjeść schody. Koty mają więcej godności.

      Usuń
  8. Mi się raz przydarzyło, że kociaki tak zdrapały drapak (tą miękką część) że zaczęły jeść te nitki. Ale to zauważyłam na szczęście i musieliśmy kupić cały nowy. Nic kotkom nie było:) Te nitki, które już miały w pyszczku to zdążyłam wyjąć. Bo to była ekspresowa akcja:D Pozdrawiam Was serdecznie:) Buziaki i tulaski przesyłamy;*

    OdpowiedzUsuń
  9. aaa genialna mina! świetne foto

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło, widać po uśmiechniętej minie sprawczyni całego zamieszania :) Ale racja, że ze sznurkami w przypadku kotów trzeba uważać - ja raz najadłam się strachu jak Andrzej pochłonął nitki z mojego szalika, też wtedy naczytałam się różnych strasznych historii, na szczęście wszystko zakończyło się tak jak trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mamy mnóstwo butów na wierzchu O.o
    Ale Misianka woli ich wypełnienie, czyli nasze stopy ;)

    Swoją drogą, jakby mi kot zeżarł kawałek sznurka to bym się jakoś szczególnie nie przejęła... dobrze zawczasu wiedzieć, że może to być niebezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
  12. Z kotami tak to już jest, że zawsze coś sobie znajdą. U nas Dyziek jest sznurkożerny i trzeba uważać, a buty chowamy, bo Witek lubi zrobić sik do buta ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Niesamowity kot! Naprawdę uroda niezwykła.
    Co do różnych przedmiotów - przypuszczam, że znalezienie takowych nie stanowi dla kotowatych żadnego problemu, nieważne jakie starania włożymy w to, aby zabezpieczyć mieszkanie.
    Buty leżą u nas na zewnątrz, sznurówki nie są maltretowane, wyraźnie przestały być atrakcją będąc ciągle dostępne. :)

    Pozdrawiam i czekam na kolejne posty,
    jak-pies-z-kotami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. śliczna kicia. Zupełnie inna od mojej devonki choć umaszczenie to samo. Buty trzymam na wierzchu ale nici i nitki staram się chować. Jak dotąd przyłapałam ja na podgryzaniu gąbki z kanapy...na szczęście nie zjadała:) Śliczna ma szyje Twoja kicia - bo moja jak na razie to łysolek:/ Czy Brudna ma plamy od żwirku ? Calka przy drewnianym szybko się brudziła...po zmianie na bentonit mniej ale problem wciąż jest:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brudna była od urodzenia taka opierzona, nie przechodziła etapu łysienia. Nie brudzi się od żwirku, używamy Cat's Best. Jej blogowa nazwa wynika z tego, że rzadziej się myje niż Bury, z kuwety wybiega z dzikim okrzykiem jak sprężyna i zostawia potem stempelki, bo gardzi myciem ;)

      Usuń
  15. u mnie buty na wierzchu. na szczęście nie gryzione, sznurówek mało, a kot co najwyżej je wącha :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Co jest nie tak z tymi kotami. .. psy nie sa lepsze, goldenow ostatnio zjadł mi szminke z biurka. Dobrze ze jemu się oderwało za to od właściciela a nie mi.

    OdpowiedzUsuń
  17. hehehe kotki są ekstra ;) Zresztą jak to zwierzęta, czasem mają straszne pomysły :P
    Dołączam do obserwujących Twojego bloga i zapraszam również do obserwacji mojego :)

    www.gajanaslife.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. No !!! Mój kot w grudniu własnie miał operacje po zjedzeniu OBCEGO przedmiotu. Opisałam w poscie na moim blogu. Duzo stresu, bulu koteczka, nerwów Pańci i duuuuuzo kasy zostawionej u weta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam tę akcję, dla opiekuna kota to bardzo pouczające - szkoda, że inni nie uczą się na naszych błędach.

      Z tego co widziałam w kuwecie, Mała ostatnio zjadła ogon myszy, bo wygrzebała skądś starą, zagubioną mysz, której nie zdążyłam uciąć ogonka.

      Usuń