wtorek, 16 października 2012

A mnie jest szkoda lata...

Jeśli w ubiegłym roku myślałam, że nie mogę mieć za sobą mniej aktywnego górskiego sezonu letniego, to byłam w błędzie. Czasem się zastanawiam, czy góry mnie już nie chcą, czy może utraciłam do nich całkiem serce w miejskim tłoku i powinnam dać już sobie z nimi spokój...

Przełamując złą passę, w pewną wrześniową niedzielę wykorzystałam okienko pogodowe i wybrałam się na zakończenie letniego sezonu w Tatry, oczywiście powyżej 2000 m n.p.m.


Bury bardzo chciał zaplanować wycieczkę, ale jego wybory były nieprzemyślane i subiektywne: Dolina Rybiego Potoku, Żabie Stawy, Wołowy Grzbiet... On nie rozumie, że ludzie nie chodzą własnymi ścieżkami i nie zjadają napotkanych obiektów.

Z uwagi na małą ilość czasu wybrałam bezpieczną i niesamowicie widokową trasę z Doliny Pięciu Stawów Polskich przez przełęcz Krzyżne (2112 m n.p.m.) do Doliny Gąsienicowej. Szlak nie jest krótki, ale pewne jego fragmenty pokonuję migiem, więc skupiłam się na samym wejściu na przełęcz.


Przy Wielkim Stawie Polskim weszłam na żółty, wygodny szlak, biegnący uroczo wśród rumowisk i kosówek z widokiem na pięciostawiańskie kałuże i wodospady. W okolicy Buczynowych Turni zmienił się w mordercze, wysokie schody, na których przydaje się zapas wody i dobra kondycja. Widok za plecami staje się coraz rozleglejszy, widać też Krywań, na którego punkcie posiadam niezdrową i niewytłumaczalną fiksację (no dobra, wytłumaczę, skąd się wzięła, jeśli nie będziecie się śmiać).


Ponieważ na równince nad przełęczą nie ma już chatki turystycznej, udałam się na odpoczynek na Kopę nad Krzyżnem. Widok jest kapitalny, rozległy, świetny do nauki topografii Tatr Wysokich.




Krzyżne stanowi obecnie metę Orlej Perci. Część szlaku prowadzącą przez widoczny powyżej Wołoszyn zamknięto w latach pięćdziesiątych z uwagi na utworzenie obszaru ścisłej ochrony przyrody. Dodam, że Wołoszyn jest niedźwiedzim blokowiskiem, a jego zbocza porastają piękne limby.


Z przełęczy widać mój ukochany Skrajny Granat, czyli część Orlej, która nigdy mi się nie znudzi. Potencjalni samobójcy i inni śmiałkowie uzależnieni od adrenaliny i braku stabilnego podłoża pod stopami proszeni są o wybranie ścieżki na zachód. Ja tymczasem udałam się w dół nieprzyjemnym i sypkim zejściem do Doliny Pańszczycy.


W swej górnej części dolina sprawia przygnębiające wrażenie księżycowej i martwej. Im bliżej Żółtej Turni, tym bardziej przyjazne staje się otoczenie.


Za Wielką Kopką wyłania się przeurocza, pełna zieleni i jagodzisk część doliny, a w niej Czerwony Staw z wybarwiającymi go na brunatno sinicami Pleurocapsa aurantica. Co ciekawe, w XIX w. staw zwany był Zielonym... widocznie się przefarbował.


Niedaleko za stawem przechodzi się na wypełnioną rumowiskiem stronę Doliny Gąsienicowej. Nie polecam samotnych spacerów w tej okolicy ze względu na misie, które szczególnie upodobały to miejsce. Dalej żółty szlak wchodzi w las i prowadzi do schroniska Murowaniec, z którego czym prędzej ewakuowałam się do miasta na gofra i autobus.


Nie jestem w stanie więcej napisać niż to, że z żalem zeszłam na jesień w doliny. Tam, na szczytach i przełęczach, czuję się wolna i wszystkie moje problemy stają się niewyobrażalnie małe. Nawet jeśli to tylko krótka przebieżka między dolinami.

10 komentarzy:

  1. Jestem absolutną fanką Twojego pióra. Nie potrafię ubrać tego w słowa, ale Twoje posty czytam tak: http://www.derpik.pl/memy/memy_mum-please_duzy.png

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Chciałaś napisać "mojej klawiatury" :P
      Bury też jest jej fanem, ostatnio jego ulubioną zabawą jest packanie mnie, gdy coś piszę, a jak przysypia leżąc na biurku, to łapki muszą zwisać nad klawiszami i potem znajomi dostają ode mnie wiadomości o treści "ko. m. leż. na klaw.a..rze".

      Usuń
  2. Udało Ci się trafić w cud okienko pogodowe :] No i kochana, nie ma co rozpaczać, że się lato skończyło. W końcu nie jesteśmy owieczkami, które trzeba zegnć w doliny. Nawet jesienią i zimą też można pohasac po szlakach, o ile pogoda będzie łaskawa i czasu się znajdzie trochę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesienią i zimą nie chodzę wysoko, pikuś jest letnim stworzonkiem ;)
      Odwiedzam wtedy inne góry, np. ostatnio byłam w Beskidzie Wyspowym, jak wiał halny.

      Usuń
  3. Ach piękne widoki, w sam raz na początek dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne zdjęcia, aż serduszko zakuło.
    Od dwóch lat w Tatrach nie byłam i straaasznie tęsknię :-(
    Troszkę za daleko mieszkam ... aby chociaż na weekend wyskoczyć.
    I chyba w plecaku musiałabym ze sobą moje dwa kocie Ziutki nosić :-)))
    Bardzo za sobą tęsknimy gdy się dłużej nie widzimy ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeździsz na wakacje z kotami czy zrezygnowałaś z dalszych wyjazdów?

      Usuń
  5. Podziwiam Cie, serio. Powiedź proszę czy można napisać do Ciebie na prywatnego @, bo nie znalazłam tutaj takiego. Chciałabym pociągnąć wątek, ale nie chce tutaj zaśmiecać.Pozdrawiam.Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bury jest bardzo wytrawnym turystą, skoro na mapie się zna?

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię ten szlak. Byłem już na wszystkich tatrzańskich szlakach w lecie i na wielu w zimie. Uwielbiam chodzić po górach. Zdjęcie z kotem bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń